Zdarza się wcale nierzadko, że osoby zgłaszające się po pomoc psychologiczną, stawiają sobie wcześniej „autodiagnozę” depresji – korzystając z informacji zawartych w Internecie – co niejednokrotnie staje się dla nich przysłowiowym „gwoździem do trumny” – podobnie, jak dla niektórych osób informacja, że np. cierpią na chorobę nowotworową. Powodem tego jest panujące powszechnie przekonanie (poniekąd zgodne z prawdą), że depresja jest ciężką, a nawet i śmiertelną chorobą, z którą bardzo trudno jest walczyć i z której trudno jest wyjść.

Dlatego też podczas pierwszej konsultacji staram się używać określenia „obniżony nastrój” – przede wszystkim aby trochę „odczarować” to strasznie brzmiące słowo „depresja”. 

Najprostszym, ale i nie najłatwiejszym sposobem, aby wyjść z depresji jest skorzystanie z psychoterapii. Nie znam, niestety, „domowych” sposobów na poradzenie sobie z ww. zaburzeniem i nie sądzę, aby takowe istniały.